28 czerwca 2010

Czas wakacji = czas bez internetu.

No to czas się pożegnać, jutro wyjeżdżam i będę się tu pojawiać czasami. Życzę wszystkim dobrego wypoczynku! ;)

26 czerwca 2010

Jeszcze tylko jeden egzamin, jedna impreza i na chwilę będę w domu, może 2 dni. Ostatnio byłam tam na majówkę. I znów wyjazd, na miesiąc nad morze, tępić bachorki tzn. zajmować się nimi :D Dziś jestem po ostatniej służbie przedwakacyjnej. Trochę wolnego mi się należy :D Obstawialiśmy koncert Czerwonych Gitar i Kasi Kowalskiej... ahhh pięknie było. Coraz bardziej lubię tą pracę..., choć ciężko będzie i jest ją godzić z pracą z dziećmi. Tymczasem uciekam szykować się na dzisiejszą imprezę ;)

22 czerwca 2010

Będzie mi brakować:
długich rozmów o wszystkim,
mierzenia dziwnych ubrań,
lodów miętowych i frytek w bułce,
picia tymbarka na ławkach w parku,
zapachu Odry,
wiatru i słońca które akompaniują szczerości,
wspólnego śmiechu,
mojego niezastąpionego Ala,
i jej pięknych oczu,
ukochanego Taty,
w tym zapachu jego perfum,
mojego kochanego Słoneczka,
które gdy trzeba pobije się ze mną,
moich wspaniałych córek,
mojej pracy...
I tak mogę w nieskończoność...

16 czerwca 2010

Miłość rodzi miłość. Dwa dni poprzednie były bardzo nerwowe, przygotowanie do egzaminu, egzamin. Do tego nie jestem zadowolona z jego wyniku. Wczoraj moje dzieciaki miały ze mną istne męki. Złościłam się, krzyczałam, wszystko mnie denerwowało. Moje córeczki jak codzień przytulały się, przychodziły do mnie. Tylko ja nie umiałam dać im tego co potrzebowały. Dziś w podobnym nastroju przyszłam do oratorium. Dzięki Bogu, zszedł na dół mój Tatuś, już wiedział w jakim jestem nastroju. Opanowałam tą garstkę bachorków biegających po świetlicy i mogłam choć chwilkę spędzić z moim Ojcem. Krótka rozmowa, krótkie spotkanie. Dostałam taką porcję miłości jakiej potrzebowałam i już za chwilę gdy wbiegły moje córeczki mogłam się z nimi dzielić tym co dostałam.

5 czerwca 2010

Twórczość własna.

Dla tych co mają naleśniki zamiast uszu... czyli ze specjalną dedykacją dla Ali, która mnie wspiera w tym szalonym pomyśle mojego jeszcze bardziej szalonego Taty :) Śmiem twierdzić, że jego upór jest zaraźliwy na osoby w moim otoczeniu. I nie działa na niego moja asertywność. Tata jak powie, to koniec! :)


http://w450.wrzuta.pl/audio/65qWotBL4QH/bede_spiewal



ps. Kubusiu udało się! Pozdrawiam, Matti :)

2 czerwca 2010

Jestem przy boisku. Stoję z Kaśką, jedną z bardziej absorbujących i niestety denerwujących dziewczynek a jednocześnie jedną z moich 'oratoryjnych córeczek'. Kasia obejmuje mnie w pasie, a główkę przytula do mnie. Tulę ją i jednocześnie kontroluję, chłopców żeby humanitarnie wykańczali się wzajemnie grając w nogę. Kasia w którymś momencie podnosi głowę do góry i pyta:
- A czy Pani ma swoje własne dzieci?



I jak tu się nie uśmiechać... :)