26 grudnia 2010

Czasem, ale tylko czasem, rzadko, bardzo rzadko chciałabym być dzieckiem. I trafić na tych ludzi którym tak wiele zawdzięczam!

18 grudnia 2010

Brakowało mi tego mieszkanka pełnego życia,
 pomarańczowego świata odbijającego się od błękitnych ścian ( Aluś tu naprawdę jest widno ;)) i tworzącego ten niezwykły klimat,
mojego akustyka, o niezwykłym brzmieniu,
drewnianego lustra, przy którym nie jedną etiudę ćwiczyłam,
zdjęć, wspomnień z nimi związanych,
moich żab,
widoku za oknem, jak z bajki.... gdy uliczka jest cała zaśnieżona, wszystkie krzewy, choinki...
trzymania nóg na biurku,
wyzwań, piłowanie choinki mnie czeka!
Fuńki,
etc.

ps. Fajnie tu ;)

12 grudnia 2010

Mój wakacyjny plan dwóch kierunków studiów,był z lekka szalony. Im bliżej sesji tym bardziej zaczynam się bać czy podołam. Jak widzę ilości materiałów na egzamin, nie obawiam się czy starczy tuszu na drukowanie, bądź czy drukarka da radę... raczej czy ja dam! Drukuję i porządkuje wszystkie notatki elektroniczne z nadzieją, że w święta otulona kocem z kubkiem gorącej herbatki spróbuję to jakoś ogarnąć. I co z tego że za kilka miesięcy mam bronić licencjatu..., nad całym rokiem wisi groźba niezaliczenia przedmiotu, niestety bardzo realna.
Moje dzieciaki coraz więcej wymagają uwagi, coraz bardziej o nią zabiegają w przeróżny sposób. I nie można im tego odmówić. Już nawet codzienne wpisy na facebook'u od nich mnie nie dziwią, gadu też już mają, na szczęście jeszcze na telefon nie dzwonią, bo brak im środków na koncie  ;)
I tak to wszystko się przeplata w ten zimowy czas,zasypane śniegiem, topniejące, śliskie, uczące pokory.

2 grudnia 2010

Pierwsza tego roku bitwa śnieżna ;)

Wyszłam tylko popilnować moje dzieciaki przy odśnieżaniu przez nie boiska z pierwszego śniegu który spadł w nocy, a skończyło się na pięcioosobowej bitwie śnieżnej na dwa zespoły. Marzyłam o niej od miesięcy! Moje córeczki były w siódmym niebie,że znowu z nimi jestem, a chłopacy mieli duży i do tego ruchomy obiekt do którego należało celować, a który wyznaczył zasady zabawy i się ich trzymał. I co z tego że zmarzłam, że przemokły mi rękawiczki, że wróciłam cała biała, że jestem przeziębiona. Może ta chwila frajdy z wychowawcą była im potrzebna?