Mikołajki w świetlicy. Mikołaj rozdaje paczki, a jedno z moich wspaniałych dzieci zaczyna buntować kierownika: 'Księże, niech p.Dusia dostanie paczkę dopiero jak pójdzie do spowiedzi'... I się zaczęło! Kierownik w siódmym niebie z zadziornym uśmiechem na twarzy, a ta Mała Zaraza dalej go podpuszcza.
I stało się. Dzieciaki złapały mnie za nogi i ręce i wynoszą z kuchni w stronę wyjścia z głośnymi krzykami: 'p.Dusia idzie do spowiedzi!', ale i mi się udało w połowie drogi mnie puściły... Dwa dni bólu kręgosłupa w zamian i przytulanki przeprosinowe!
11 grudnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a co, boisz się? :P
OdpowiedzUsuńNo tak, ładnie musiało być skoro i siłą Cię do spowiedzi nie można zaciągnąć :) Maćka choć stary również, ale to całkiem inna sprawa :) Coś mi się dzisiaj myślało o Twoim Szczecinie, aż sobie przez Google powędrowałem trochę po nim. Niestety, trochę to jednak daleko od moich starych gór. Ech, byle do wiosny :) Pozdrawiam serdecznie Dusiaczku :) Maciej.
OdpowiedzUsuń