Jeden z moich wychowanków, został zawieszony i nie ma prawa wchodzić do oratorium. Mimo tego codziennie krąży pod naszymi oknami w nadziei na to że może uda sitę pogadać z kolegami, wychowawcami, a kierownika unika jak diabeł święconej wody.
Dziś też przyszedł. Akurat kadra siedziała w biurze na pedagogicznej rozmowie z wychowankami, czyli na dywaniku u kierownika. Ktoś zapukał w okno i za chwilę drzwi oratorium się otworzyły... To nasz gagatek przyszedł. Wyszła do niego koleżanka, by po chwili wprowadzić go do biura. Przyszedł w wojskowym mundurze z czasów Drugiej Wojny Światowej i z karabinem....
Po jego wyjściu zabrakło nam słów na komentarz, więc zwyczajnie ryknęliśmy śmiechem.
7 lutego 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)