Po zalaniu łazienki,
awarii,
tygodniu bez mieszkania,
waletowaniu u salezjan,
nerwach,
płaczu,
i doświadczaniu ludzkiej dobroci
wylądowałam na 10-tym piętrze akademika.
Dziś pierwszy raz od początku roku akademickiego idę spokojna spać!
Mój koszmar wreszcie się skończył!
12 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj Dusiaczku, nie śmiałem dzwonić do Ciebie z obawy że to jakieś rodzinne sprawy są Twym problemem. Na szczęście to kłopot mniejszej wagi. Cieszę się że już wszystko dobrze. No cóż życie niesie różne problemy. Życzę Ci by było ich jak najmniej. Wszystkiego dobrego :) Maciek.
OdpowiedzUsuńDzięki Maćku! I tak bym nie odebrała, jakoś nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie ile musiało Cię to wszystko nerwów kosztować. Dobrze, że masz to już wszystko za sobą. Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuń