Po zniszczeniu wszystkiego co się dało, przyszła refleksja, czy może da się to posprzątać i zbudować coś nowego. Zupełnie nowego, odmiennego. Coś co przyniesie korzyść. Coś co będzie sensowne.
Na początek pojechałam do domu, przeżyć i przetrawić swoją życiową porażkę. Nawet szybko się uporałam. Otrząsnęłam i zaczynam żyć dalej. Mam nadzieję, że choć RAZ mi się uda! To chyba małe żądanie! Choć dla mnie znaczy wiele!
25 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Co ten Dusiaczek znów wykombinował ? Tak to bywa czasem, życie ma niespodziewane zakręty, może po to by nas mobilizować, może by wskazać inne możliwości ? Trzymaj się Dusiaczku, pozdrawiam serdecznie. Na trochę wolniejszym czasie zadzwonię. Maciej.
OdpowiedzUsuńpowodzenia :)
OdpowiedzUsuń