7 lutego 2012

Jeden z moich wychowanków, został zawieszony i nie ma prawa wchodzić do oratorium. Mimo tego codziennie krąży pod naszymi oknami w nadziei na to że może uda sitę pogadać z kolegami, wychowawcami, a kierownika unika jak diabeł święconej wody.
Dziś też przyszedł. Akurat kadra siedziała w biurze na pedagogicznej rozmowie z wychowankami, czyli na dywaniku u kierownika. Ktoś zapukał w okno i za chwilę drzwi oratorium się otworzyły... To nasz gagatek przyszedł. Wyszła do niego koleżanka, by po chwili wprowadzić go do biura. Przyszedł w wojskowym mundurze z czasów Drugiej Wojny Światowej i z karabinem....
Po jego wyjściu zabrakło nam słów na komentarz, więc zwyczajnie ryknęliśmy śmiechem.

6 komentarzy:

  1. No , nie śmiał bym się z tego tak bardzo. Ten młody człowiek wydaje się być zdesperowany jeśli zdecydował się na coś takiego. A co będzie jeśli znajdzie naboje do tego karabinu. Myślę że on bardzo potrzebuje skutecznej pomocy.
    Uważaj na siebie Dusiaczku. Pozdrawiam. Maciej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z komentarzem powyżej.
    ***
    Dobry wieczór! Nie znamy się - po prostu jestem nałogowym czytaczem blogów - w tym Twojego, aż w końcu postanowiłem założyć swojego - takiego o wszystkim i o niczym. :-)
    Zapraszam serdecznie w wolnej chwili.
    LD

    OdpowiedzUsuń
  3. I z nim damy sobie radę. Zdecydował się na odgrywanie jakichś bitew wojennych i stąd ten strój...

    OdpowiedzUsuń
  4. Może dobrze byłoby mu postawić jakieś warunki powrotu do Oratorium. Z tego co piszesz naprawdę mu na tym zależy, a jeśli miałby się poprawić to czemu nie...

    OdpowiedzUsuń
  5. i tak się stało Kubo, ma postawione warunki i musi ich przestrzegać...

    OdpowiedzUsuń
  6. brawo :) miejmy nadzieję, że wróci...

    OdpowiedzUsuń