Jeden z moich wychowanków, został zawieszony i nie ma prawa wchodzić do oratorium. Mimo tego codziennie krąży pod naszymi oknami w nadziei na to że może uda sitę pogadać z kolegami, wychowawcami, a kierownika unika jak diabeł święconej wody.
Dziś też przyszedł. Akurat kadra siedziała w biurze na pedagogicznej rozmowie z wychowankami, czyli na dywaniku u kierownika. Ktoś zapukał w okno i za chwilę drzwi oratorium się otworzyły... To nasz gagatek przyszedł. Wyszła do niego koleżanka, by po chwili wprowadzić go do biura. Przyszedł w wojskowym mundurze z czasów Drugiej Wojny Światowej i z karabinem....
Po jego wyjściu zabrakło nam słów na komentarz, więc zwyczajnie ryknęliśmy śmiechem.
7 lutego 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No , nie śmiał bym się z tego tak bardzo. Ten młody człowiek wydaje się być zdesperowany jeśli zdecydował się na coś takiego. A co będzie jeśli znajdzie naboje do tego karabinu. Myślę że on bardzo potrzebuje skutecznej pomocy.
OdpowiedzUsuńUważaj na siebie Dusiaczku. Pozdrawiam. Maciej.
Zgadzam się z komentarzem powyżej.
OdpowiedzUsuń***
Dobry wieczór! Nie znamy się - po prostu jestem nałogowym czytaczem blogów - w tym Twojego, aż w końcu postanowiłem założyć swojego - takiego o wszystkim i o niczym. :-)
Zapraszam serdecznie w wolnej chwili.
LD
I z nim damy sobie radę. Zdecydował się na odgrywanie jakichś bitew wojennych i stąd ten strój...
OdpowiedzUsuńMoże dobrze byłoby mu postawić jakieś warunki powrotu do Oratorium. Z tego co piszesz naprawdę mu na tym zależy, a jeśli miałby się poprawić to czemu nie...
OdpowiedzUsuńi tak się stało Kubo, ma postawione warunki i musi ich przestrzegać...
OdpowiedzUsuńbrawo :) miejmy nadzieję, że wróci...
OdpowiedzUsuń